czwartek, 3 marca 2016

Rozdział 19

- Marcin! A co ty tu robisz? - Uśmiechnął się na mój widok.
- Kochanie, pomagam przy hm... Przesuwaniu mebli!
- No jakoś nie widać! - Całe towarzystwo buchnęło śmiechem na czele z Marcinem. Zagryzłam policzki od środka, aby również nie zacząć się śmiać. Lijewski, który trzymał w jednej ręce butelkę Soplicy, a w drugiej czteropak piwa odstawił wszystko na stolik.
- Muszę wam wszystkim coś wyznać, a raczej MY musimy. - Podszedł do mnie zataczając się lekko na boki, po czym przytulił mnie, wtulając moje plecy w swoją klatkę piersiową i obejmując szczelnie ramionami.
- Mówiłem, że jest w ciąży. - Szepnął konspiracyjnie Michał. Popatrzyłam na niego i pokazałam mu, że jest nienormalny, pukając się w głowę.
- Zerwałem z Karoliną. - No, czyli nic nowego. Wzruszyłam ramionami i rzuciłam:
- Angela, to co, idziemy szykować powoli żarełko na jutro? - Wszyscy, zwłaszcza przyszła Jurecka patrzyła na mnie oczami wielkimi niczym pięciozłotowe monety.
- Ja wiem, że jestem pijany, no ale chyba coś źle zrozumiałem. - Sławek zabrał głos. - Zerwałeś z Karoliną? Jak? Czemu? I dlaczego przytulasz tak Olę? Wiem, że się przyjaźnicie, ale to chyba przegięcie, stary. - Odchrząknęłam.
- Mamy romans od kilku miesięcy. - Jeszcze większe zdziwienie wstąpiło na twarz bramkarza, aż zakrztusił się sokiem, który aktualnie przełykał.
- Co wy macie? - Popatrzyłam si3 na niego jak na idiotę.
- Nie podejrzewałeś? Przecież to widać było na pierwszy rzut oka. - Dzidziuś zabrał głos. - To za to pijemy? Za to, że w końcu robisz porządek w swoim życiu? To panie muszą się napić z nami. - Wziął dodatkowe dwa kieliszki i wlał do nich wódki. Wcisnął mi do ręki jeden, a swojej narzeczonej drugi. Nie czekając na innych, wypiłam duszkiem kieliszek.
- Zerwałeś z nią! Jesteś wolnym człowiekiem! - Wykrzyknęłam do Marcina i rzuciam mu się na plecy.
- No... Niekoniecznie jestem wolny. - Moja radość chwilowo przygasła.
- A to niby czemu?
- Mam Ciebie, nie? Zostaniesz moją kobietą? - Zarumieniam się, słysząc te słowa. Wszyscy na nas patrzyli. Dziobnęłam Marcina palcem wskazującym w brzuch.
- Przecież jestem. Cały czas byłam. - Podszedł do mnie i pocałował. Co prawda, czuć było od niego wódkę, ale jakoś wytrzymałam. Gdy skończyliśmy okazało się, że towarzystwo się zwinęło do prac przygotowawczych, ale znając Angelikę, to chciała nam zapewnić chwilę prywatności.
- Nie przesadzaj z piciem, dobrze? Pamiętaj, że 2 stycznia masz zgrupowanie. - Pokiwał głową. Poszłam pomóc w kuchni, natomiast Lijo zaczął przesuwać rogówkę razem ze Sławkiem i Michałem. Trochę mozolnie im to szło, w końcu trochę wypili. Nie przejmując się nimi, stanęłam obok przyjaciółki i w ciszy kroiłam warzywa na sałatkę. Blondynka, rzuciła nożem o blat i przyciszyła muzykę lecącą w tle. Odwróciła się w moją stronę.
- Dobra, mów. - Zaczęłam się śmiać. Wiedziałam, że to powie. - Olka, nie trzymaj mnie dłużej w niepewności! - Trzepnęła mnie ścierką po tyłku.
- Ała, to bolało!
- Bo miało! Mówże dziewczyno! - Westchnęłam i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Co ci mam powiedzieć? W końcu będzie dobrze! Będziemy razem na poważnie, skończy się ukrywanie po kątach, a zacznie normalny, zdrowy związek! Zobaczymy co z tego będzie. - Uśmiechnięta kroiłam warzywa dalej, a blondynka patrzyła na mnie, też się uśmiechając.
- Serce mi rośnie, jak widzę jaka jesteś szczęśliwa. - Pocałowała mnie w policzek i wróciła do przyprawiania gigantycznych ilości kurczaka. Cztery sałatki i trzy ogromne ciasta dalej, usiadam w końcu na krześle.
- No, a resztę jutro dowiezie catering. - Popatrzyam na nią z mordem w oczach.
- Nie mogłaś wszystkiego zamówić? - Wzruszyła ramionami.
- Niektóre rzeczy lepiej jest przyrządzić samemu. - Pokręciłam głową w geście rezygnacji.
- Zobaczmy jak poszło facetom dekorowanie salonu, bo coś cicho się zrobiło. - Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłyśmy. Weszłyśmy do salonu i uznałyśmy, że nasi mężczyźni to wielkie dzieci. Sławek, odwalił swoją część roboty i zwinął się do domu taksówką oczywiście, a nasi mężczyźni... Zasnęli na kanapie. Popatrzyłyśmy na siebie z Angelą.
- No co? Trzeba to zrobić za nich. - Dziewczyna powiedziała i już chciała brać się za dmuchanie balonów, gdy złapałam ją za łokieć.
- Nie. Nie zrobili tego dziś? Zrobią jutro rano. Gorsze jesteśmy, zeby robić wszystko za nich? Nie ma takiej opcji.
- Ocho, Olka feministka! - Parsknęłyśmy obydwie śmiechem. Podeszłam do kanapy i potrząsnęłam Lijewskim. Gdy w końcu podniósł głowę i popatrzył na mnie, zapytaam rozbawiona:
- Już 23. Jedziesz ze mną do domu czy zostajesz u Michała?
- Jadę, jadę. - Niezdarnie podniósł się z tej nieszczęsnej kanapy.
- Dobra kochana, lecimy. Przyjsć jutro wcześniej, żeby ci pomóc? - Gospodyni machnęła ręką.
- Tylko swojego pijaka podrzuć, żeby zrobili to, co do nich należy. - Pokiwałam głową, pożegnałam się z przyjaciółką i poszam do samochodu, w którym Lijek już na mnie czekał. Wsiadam na miejsce kierowcy i odpaliłam silnik.
- Do domu jedziemy? - Gdy kiwnęłam głową, zmarszczył brwi. - Którego?
- Mojego. - Na tym nasza rozmowa się zakończyła. Weszliśmy po cichu do mieszkania, rozebraliśmy się i niemal od razu zasnęliśmy wtuleni w siebie niczym dziecko w matkę.
     Kolejny dzień był szary i nijaki. Lubiłam, gdy budziły mnie promienie słońca, wpadające przez okno, niestety zima ma takie minusy, że tego brakuje. Odwróciłam głowę w bok, jednak mojego mężczyzny w łóżku już nie było. Spojrzałam na zegarek - za dwadzieścia dziesiąta. Spałam prawie dziesięć godzin. A z drugiej strony, dawno tak dobrze mi się nie spało. Mniejsza z tym. Gdzie jest Marcin? Wstałam i narzuciłam na siebie krótki, satynowy szlafrok. Całe mieszkanie było puste, więc puściłam sobie telewizor i przygotowałam płatki owsiane z kawałkami owoców na śniadanie. Oglądałam w spokoju telewizję, jednocześnie malując paznokcie, a ukradkiem zerkając na godzinę. W końcu złapałam za komórkę, wybrałam numer do Marcina i czekałam, aż odbierze.
- "Cześć, tu Marcin Lijewski. Zostaw wiadomość, na pewno oddzwonię, strzałka." - Rozłączyłam się i niemal zazgrzytałam zębami. Nienawidzę, gdy ludzie nie odbierają ode mnie telefonu. Odłożyłam telefon na stolik, a zamek w drzwiach zabrzęczał. To pewnie Ruda. Zamiast mojej współlokatorki, do mieszlania wszedł Marcin. Zamknął za sobą drzwi, klucze rzucił na komodę w przedpokoju i zdjął kurtkę.
- Dzień Dobry kochanie, już nie śpisz? - Spojrzałam na niego jak na idiotę, gdy położył dłoń na mojej nagiej łydce. Zimną dłoń, dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Zabrałam nogi z zasięgu rąk mężczyzny.
- Gdybym spała to bym tutaj nie siedziała, prawda? Gdzie byłeś? - Ziewnęłam i podniosłam kubek z kawą do ust.
- Pomagałem Jureckiemu przy dekorowaniu domu. Zła na mnie jesteś za wczoraj? - Zmarszczyłam brwi, udając, że myślę.
- A tak naprawdę, za co miałabym być zła? Bo chyba nie rozumiem.
- No, upiłem się troszkę. - Wzruszyłam ramionami.
- Każdemu się zdarza, a ty chciałeś uczcić coś, co zakończyłeś. - Zrobił dziwną minę i podrapał się po swoim trzydniowym zaroście.
- Co dokładnie masz na myśli? - Otworzyłam usta ze zdziwienia.
- Nie pamiętasz? A, och, no chyba, że tak. - To nieprawda. Nic nie zakończył. Nie zostawił Karoliny.
- Hej, młoda, żartowałem! Chciałem się troszkę z tobą podroczyć. - Uniosłam głowę i zobaczyłam jego cwaniacki uśmieszek. Zapałam poduszkę leżącą za mną i przylałam mu. Tak zaczęliśmy bić się poduszkami, niczym dzieci. Niestety sytuacja obróciła się przeciwko mnie i skończyłam leżąc na dywanie i zwijając się ze śmiechu. Marcin natomiast, będąc na wygranej pozycji, usiadł na mnie i zaczął mnie jeszcze bardziej łaskotać. Zdarłam sobie gardło błagając, by przestał. Moje męczarnie w końcu się skończyły, ale nie dlatego, że Lijewski się nade mną zlitował. Po prostu jego brzuch upomniał się o jedzenie i powędrowaliśmy do kuchni.
- Przecież wiesz, gdzie mam lodówkę. Zjedz coś. - Sama usiadłam na blacie obok lodówki.
- Nie, ty też coś zjesz.
- Ale ja nie jestem głodna! Jadłam owsiankę, jak wstałam.
- To prawie pięć godzin temu! Musisz jeść. Spaghetti? - Westchnęłam ciężko.
- Dobrze tato. Może być, ale carbonara, mam ochotę na ser. - Wymyśliłam i posłałam mu promienny uśmiech, na co on wywrócił oczami. Ugotował, zjedliśmy, ja pozmywałam. Później uznałam, że najwyższy czas, abym zaczęła się szykować. Wzięłam długi prysznic, goląc dokładnie nogi i myjąc włosy ulubionym szamponem. Owinęłam się w ręcznik i nałożyłam maseczkę na twarz, którą po dziesięciu minutach zmyłam. Włosy podsuszyłam i wyszłam z łazienki.
- Już myślałem, że się tam utopiłaś. -Lijewski przerzucił swoje spojrzenie z telewizora na mnie i zagwizdał. - Tak masz zamiar wyjść? Obawiam się, że jedyne gdzie mogę cię tak puścić to do sypialni. - Puścił mi oczko, a ja pokazałam mu język.
- Właśnie się tam wybieram. - Odwróciłam się i kołysząc lekko biodrami poszłam do sypialni. Długo nie musiałam czekać, stojąc przed lustrem ręce rozgrywającego oplotły moją talię, a usta zaczęły całować miejsce pomiędzy ramieniem a szyją. Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu, dając mu lepszy dostęp do szyi. Odwrócił mnie przodem do siebie i nie przestając całować położył dłonie na moim tyłku. Zaczęliśmy zmierzać w stronę łóżka, gdy w ostatniej chwili się opamiętałam.
- Nie kochanie, nie mamy na to czasu. Po imprezie, jak będziesz w stanie. - Pokazałam mu język i uciekłam z łóżka, w którym on już leżał. Wydął wargi niczym obrażony dwulatek, a ja się roześmiałam. Wyciągnęłam z szafy dwie kreacje - klasyczną, małą czarną i granatową sukienke, która kończyła się zaraz pod tyłkiem. Zabrałam resztę potrzebnych rzeczy i udałam się do łazienki. Najpierw dokładnie wytarłam całe ciało i nasmarowałam je balsamem. Następnie czas przyszedł na makijaż - nałożyłam podkład, zrobiłam kreski eyelinerem, powiekę pomalowałam błyszczącym cieniem. Całość dokończyłam tuszując rzęsy. Pomrugałam oczami i obejrzałam dokładnie swoją twarz. Jest okej. Stanął przede mną niesamowicie ciężki wybór - która sukienka? W sumie, jak szaleć to szaleć! Sięgnęłam po granatową. Po jej ubraniu okazało się, że świetnie wybrałam - wcięcie w talii zostało podkreślone, odkryte nogi kusiły a Marcin dostanie zawału jak mnie ujrzy. Włosy wyprostowałam, a usta podkreśliłam czerwoną szminką. Wskoczyłam w szpilki i wyszłam z łazienki.
- Gdzie jesteś? - Krzyknęłam w głąb mieszkania.
- Tu! - Poszłam w stronę, z której dochodził głos. Gdy stanęłam w progu, Marcin podniósł wzrok na mnie i zawiesił się na kilka dobrych minut. W końcu zaśmiałam się i okręciłam dookoła.
- Może być? - Mężczyzna wstał i po raz kolejny zaczął ogarniać mnie spojrzeniem.
- Czy może być? Nieziemsko wyglądasz! Zastanawiam się czy cię tak wypuścić z domu, bo jak ktoś mi Cię porwie? - Pokręciłam głową, udając oburzenie.
- Pomijając ten temat, nie wiesz co z Martą? Nie ma jej w domu cały dzień. - Wyjaśniłam, siadając na kanapie.
- Rano coś wspominała o tym, że będzie cały dzień u Kamila i widzimy się u Jureckich. - Pokiwałam głową i popędziłam mojego mężczyznę, aby zaczął się szykować. Oczywiście, wszystko robił na ostatnią chwilę. Było dziesięć po dwudziestej, gdy uznał, że jest gotowy i możemy jechać.
- A myślałam, że to kobiety lubią się spóźniać. - Pokazałam mu język, na co dostałam kukstańca w bok. Jechaliśmy taksówką, bo oboje zamierzaliśmy pić. Parę minut później wchodziliśmy do rezydencji Jureckich. Stanęłam w progu salonu przyklejona do boku Lijewskiego, gdy wzrok wszystkich skupił się na naszych splecionych dłoniach i moich nogach.
- Ola? Z tego co pamiętam to, chyba umawialiśmy się razem... - O nie. Kompletnie zapomniałam.

Cześć, cześć i czołem! Tak jak obiecałam - oto jest, magiczna 19.
Może ktoś mi polecić jakieś fajne blogi do poczytania? Do następnego!

3 komentarze:

  1. U D U S Z Ę
    Kto jaki fagas się do niej znowu dokleił????
    Ona ma być z Cinkiem!!
    Oni mają się kochać tak jak był tu prawie caaaaały czas <33

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, Damian... wydaje mi się, że to spotkanie będzie dość dziwne.
    Fajnie, że Lijek zerwał z Karolina. W końcu mogą być z Olą razem, tak jak powinno być.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą. To historia Agaty, kuzynki Grzegorza Tkaczyka. Trochę ręcznej, głównie siatkówka.
      Zapraszam na zaawalcz.blogspot.com
      Tak odnośnie Twojej prośby w notce ;)

      Usuń